Dlaczego moje dziecko ciągle się rusza, wierci i nie wysiedzi w miejscu?

Jeśli masz wrażenie, że Twoje dziecko jest w wiecznym ruchu, wierci się przy stole, kręci na krześle, huśta nogami, biega bez wyraźnego powodu albo „nie potrafi usiedzieć nawet pięciu minut”, to wiedz jedno: nie jesteś z tym sama i bardzo możliwe, że to wcale nie jest kwestia charakteru ani wychowania.
Dla wielu rodziców to jedna z najbardziej frustrujących codziennych sytuacji, bo z boku wygląda jak brak skupienia, niegrzeczność albo robienie „na złość”. Tymczasem bardzo często stoi za tym coś zupełnie innego – sposób, w jaki dziecko reguluje swój układ nerwowy. Dzieci, które ciągle się ruszają, bardzo często… właśnie w ten sposób próbują się skupić. Ruch nie zawsze oznacza nadmiar energii. Dla wielu dzieci jest on narzędziem, dzięki któremu ich mózg może lepiej pracować. Kiedy dziecko buja się, zmienia pozycję, wstaje, kuca, kręci się albo dotyka różnych rzeczy, dostarcza swojemu ciału informacji czuciowych, które pomagają mu się „zorganizować od środka”. To szczególnie dotyczy układu przedsionkowego i proprioceptywnego, czyli zmysłów odpowiedzialnych za poczucie równowagi, ruchu i świadomość własnego ciała.
Z perspektywy dorosłego wygląda to jak chaos. Z perspektywy układu nerwowego dziecka – jak próba odnalezienia równowagi. Jeśli dziecko ma trudność z odczuwaniem swojego ciała albo z regulacją poziomu pobudzenia, ruch staje się dla niego naturalnym sposobem na „doładowanie” lub uporządkowanie bodźców. Paradoksalnie im bardziej próbujemy to zatrzymać hasłami typu „usiądź spokojnie”, „przestań się kręcić”, tym trudniej dziecku faktycznie się skupić. Warto też pamiętać, że dzieci nie siedzą w głowie dorosłego. Ich układ nerwowy jest wciąż w budowie, a zdolność do długotrwałej koncentracji rozwija się stopniowo. Jeśli dodatkowo dochodzą trudności w integracji sensorycznej, napięciu mięśniowym albo planowaniu ruchu, to „siedzenie spokojnie” staje się dla dziecka ogromnym wyzwaniem, a czasem wręcz niewykonalnym zadaniem. I nie dlatego, że nie chce – tylko dlatego, że jego ciało i mózg potrzebują czegoś innego.
Bardzo często rodzice słyszą wtedy różne etykiety: „nadpobudliwe”, „żywe dziecko”, „pewnie ADHD”.
Tymczasem nie każde dziecko, które się wierci, ma zaburzenia uwagi. Czasem problemem nie jest koncentracja sama w sobie, tylko brak odpowiednich bodźców, które pozwoliłyby ją utrzymać. Dziecko, które dostanie odpowiednią dawkę ruchu, docisku, aktywności angażujących całe ciało, potrafi nagle zaskakująco dobrze skupić się na zadaniu. W codziennym życiu widać to bardzo wyraźnie. Jedno dziecko najlepiej słucha bajki, leżąc na brzuchu i machając nogami, inne skupia się przy stole dopiero wtedy, gdy może coś ugniatać w rękach, a jeszcze inne potrzebuje wcześniej intensywnej zabawy ruchowej, żeby w ogóle usiąść. To nie są „złe nawyki”. To sygnały, że układ nerwowy szuka optymalnych warunków do pracy.
Właśnie w takich sytuacjach ogromną wartość ma diagnoza integracji sensorycznej. Pozwala ona zrozumieć, dlaczego dziecko potrzebuje ruchu, jakiego rodzaju bodźce są dla niego regulujące, a które przeciążające, i jak można je wspierać w sposób, który nie jest walką z jego naturą. Dzięki temu zamiast ciągłych upomnień pojawiają się konkretne rozwiązania – dostosowane do dziecka, a nie do oczekiwań otoczenia. Dla wielu rodziców moment zrozumienia, że ruch pomaga dziecku funkcjonować, a nie mu przeszkadza, jest przełomowy. Nagle napięcie opada, pojawia się więcej spokoju i empatii, a codzienne sytuacje przestają być polem bitwy. Dziecko nie musi już „udowadniać”, że coś jest dla niego trudne, bo dorosły zaczyna to widzieć i rozumieć.
Jeśli więc Twoje dziecko ciągle się rusza, nie potrafi długo usiedzieć i masz poczucie, że klasyczne metody „uspokajania” nie działają, warto spojrzeć na to szerzej. Być może to nie problem do wyeliminowania, ale potrzeba do zrozumienia. A kiedy zrozumienie spotyka się z odpowiednim wsparciem, codzienność naprawdę potrafi stać się łatwiejsza – i dla dziecka, i dla rodzica.